Przejdź do treści

Spotkali się w połowie drogi, by pomóc ptakowi

Jego skrzydło dosłownie zjadały larwy much, był osłabiony i bez pomocy człowieka by nie przeżył. Rozpoczęła się walka z czasem. Najpierw szukanie pomocy, potem spotkanie na stacji benzynowej w połowie drogi i wreszcie fachowa opieka.  Młodziutki trzmielojad dochodzi do zdrowia dzięki skoordynowanej akcji pomocowej.

Trzmielojady to drapieżne ptaki wędrowne, które żywią się głównie owadami. To właśnie dlatego na przełomie sierpnia i września, gdy w Polsce jest już coraz trudniej o pożywienie, odlatują do „ciepłych krajów”. Ten ze zgłoszenia, które wpłynęło za pomocą aplikacji Animal Helper, nie odleciał. Z uszkodzonym skrzydłem czekał na ratunek człowieka.

Walka z czasem

Był niedzielny poranek, gdy Zgłaszający znalazł młodego, rannego trzmielojada w miejscowości Wołowe Lasy (woj. zachodniopomorskie). Zabezpieczył go i zgłosił do Animal Helper z prośbą o zorganizowanie pomocy. Operatorka 112 dla zwierząt natychmiast skontaktowała się ze służbami. Wraz z KPP w Wałczu poszukiwała pomocy dla zwierzęcia – niestety bezskutecznie. – Weekendowe dyżury są trudne. Wiele służb i instytucji wieczorami i w weekendy po prostu nie działa, a często nawet jeśli działa, to zwyczajnie odmawia pomocy. Wówczas robimy wszystko, co w naszej mocy, by pomoc jednak trafiła do zwierzęcia – tłumaczy Magdalena Matelska z Animal Helper.

Trzmielojad zabezpieczony przez Zgłaszającego Animal Helper

Tak było i tym razem. Zdeterminowana operatorka skontaktowała się z oddaloną o 140 km Fundacją Na Rzecz Zwierząt „Dzika Ostoja”, funkcjonującą przy Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie. Tam pomocy nie odmówiono. Co więcej, Michał Kudawski z ośrodka i Zgłaszający uzgodnili, że spotkają się… w połowie drogi. I tak, w umówionym miejscu, trzmielojad został przekazany w ręce nowego opiekuna.

Ptak w stanie ciężkim

Trzmielojad niezwłocznie trafił do ośrodka. Na miejscu okazało się, że jego stan jest bardzo poważny. Był osłabiony, nie chciał jeść, a jego skrzydło dosłownie zjadały larwy much. Otwarte złamanie kości przedramienia i promieniowej, a do tego muszyca i początkowa martwica tkanek – z tym musieli sobie poradzić pracownicy ośrodka. – Ranę należało oczyścić, usunąć część piór i zmartwiałą część tkanek. Samo usunięcie larw trwało 1,5 h. Ptak otrzymał też antybiotyk. Po około 3 dniach pracy z opatrunkami i maścią regeneracyjną, wreszcie można było złożyć skrzydło i zszyć ranę – opowiada Michał Kudawski z Ośrodka w Wielgowie.

Oczyszczanie rany i udzielanie pomocy trwało wiele godzin
Ptak był osłabiony, a jego skrzydło zaatakowała muszyca

Teraz stan ptaka jest dobry. Rana goi się i zabliźnia. Nadal jednak nie je sam i musi być karmiony. Przebywa w specjalnej izolatce, ale stan poprawił się na tyle, że może być już wystawiany na słońce, które pomaga w leczeniu. Wciąż przyjmuje antybiotyk, 3 razy dziennie należy mu zmieniać opatrunek. Jego opiekunowie są zadowoleni z aktualnego stanu.  – Muszyca była bardzo zaawansowana, dlatego jeszcze nie wiadomo, czy wróci do pełni zdrowia i będzie mógł latać. Najpierw musieliśmy skupić się na tym, by przeżył. Teraz pracujemy z nim dalej i zobaczymy, czy będzie mógł wrócić do naturalnego środowiska – dodaje Kudawski.

Po kilku dniach wytężonej pracy, skrzydło wreszcie można było złożyć

Wyjątkowe miejsce

To nie pierwsza i zdecydowanie nie ostatnia współpraca Animal Helper z Fundacją Na Rzecz Zwierząt „Dzika Ostoja”, funkcjonującą przy Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie. – Prawdziwi fachowcy, którzy pomagają, gdy to tylko możliwe, często pokonując setki kilometrów, by odebrać zabezpieczone zwierzę – mówi Matelska.

Aktualnie w ośrodku przebywa wiele ptaków różnych gatunków, a z każdym dniem przybywa ich coraz więcej. Są tam leczone i rehabilitowane, a gdy wszystko przebiega zgodnie z planem, w odpowiednim momencie wracają do naturalnego środowiska. – Przed chwilą udało nam się odłowić rannego bociana, a w drodze do ośrodka jest też myszołów – mówi Michał Kudawski. – Nie zbieramy środków finansowych na leczenie, ale można nas wspierać tzw. karmówką. Mamy sporo ptaków drapieżnych, które karmimy mysimi oseskami, potrzebne są też insekty – dodaje.

Polacy chcą pomagać

Ranny trzmielojad to tylko jedno ze zgłoszeń, które wpłynęło do Animal Helper w minione wakacje. – Lipiec i sierpień były bardzo intensywne, łącznie otrzymaliśmy 2101 zgłoszeń i wykonaliśmy blisko 9 000 połączeń telefonicznych. To ogromne wyzwanie, ale też powód do radości, bo pokazuje, że nasze społeczeństwo nie przechodzi obojętnie obok zwierząt w potrzebie – mówi Magdalena Matelska z Fundacji Psia Krew, odpowiedzialnej za projekt Animal Helper.

Aktualnie Animal Helper przyjmuje zgłoszenia z 10 województw. Aby móc działać dalej i szerzej, konieczne jest wsparcie finansowe. – Czujemy ogromną presję, bo wiemy, że te zwierzęta tam są i czekają na naszą pomoc. Każdego miesiąca, poza tym, że walczymy o zdrowie i życie zwierząt, walczymy też o przetrwanie naszego projektu. Nie jest to łatwe zadanie, nieustannie poszukujemy partnerów, sponsorów i ludzi dobrej woli, którzy chcą wesprzeć nasze działania – zakończyła Matelska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *