Szybkie działanie, profesjonalna pomoc i dostęp dla każdego – to podstawowe założenia aplikacji Animal Helper. Ma ona zrewolucjonizować ratowanie zwierząt w całej Polsce, uprościć formę kontaktu i stworzyć system pomocy, którego w naszym kraju zwyczajnie brakuje. – To takie 112 dla zwierząt – mówią twórcy aplikacji. Trwa zbiórka środków na jej powstanie.
Jeden system obiegu informacji, który powiadomi odpowiednie, miejscowe organy ścigania i służby ratunkowe. Zawsze, gdy zwierzęciu – domowemu, dzikiemu, czy gospodarskiemu, będzie działa się krzywda. To marzenie i cel, jaki postawili sobie Adam Van Bendler – znany stand-uper i założyciel Fundacji Psia Krew oraz Paweł Gebert, biegły sądowy z zakresu ochrony i dobrostanu zwierząt.
Jedno miejsce
Podstawowym celem aplikacji jest ratowanie życia i zdrowia zwierząt. Ma skrócić czas reakcji w przypadku zagrożenia ich życia, a także pomóc zbudować prozwierzęce społeczeństwo, wyczulone na krzywdę bezbronnych czworonogów. – W Polsce brakuje czegoś na wzór numeru 112 dla zwierząt. Ludzie nie wiedzą, gdzie dzwonić gdy widzą ranne, chore, zagubione czy zagłodzone zwierzę. Panuje chaos, a obieg informacji jest powolny, przez co zwierzęta w potrzebie w większości przypadków otrzymują pomoc zbyt późno lub nie otrzymują jej wcale – mówi Adam Van Bendler.
Animal Helper ma działać na podobnej zasadzie, jak Wojewódzkie Centra Powiadamiania Ratunkowego. Podstawowym założeniem jest skupienie w jednym miejscu zgłoszeń dotyczących zwierząt. – W dobie mobilnej rzeczywistości wirtualnej, możliwość dokonania zgłoszenia poprzez kilkukrotne dotknięcie ekranu telefonu jest co najmniej pożądane. Skorzystanie z aplikacji zainicjuje szereg czynności zmierzających do jak najszybszego udzielania pomocy. Tu kluczowy jest czas reakcji – tłumaczy Gebert.
Paweł Gebert od lat zawodowo zajmuje się ratowaniem zwierząt. Doskonale zdaje więc sobie sprawę z tego, jak olbrzymia jest potrzeba poprawy ich sytuacji w Polsce. – Konieczne są bardzo poważne zmiany w systemie prawnym i nowelizacje ustaw. Zanim to nastąpi, to my, obywatele, musimy działać i dokonywać wyborów, które faktycznie wpłyną na los zwierząt w naszym kraju. Nasza próba scentralizowania wszystkich zgłoszeń w jednym miejscu jest jednym z takich działań – tłumaczy.
Trwa zbiórka środków
Aplikacja będzie posiadać bardzo prosty interfejs i intuicyjne menu, tak, aby mogli posługiwać się nią zarówno młodsi, jak i starsi użytkownicy. Pozwoli to na szybkie wysłanie zgłoszenia ze zdjęciem lub filmikiem, geotagiem i opisem sprawy. Następnie zgłoszenie trafi do specjalnie przeszkolonych pracowników centrali, którzy szybko i sprawnie przekierują je do odpowiednich służb lub organizacji charytatywnych.
Zarówno utworzenie samej aplikacji, jak i centrali, wiąże się z kosztami. – Na obecnym etapie, bez wątpienia, największym wyzwaniem jest pozyskanie funduszy, które umożliwią utrzymanie operatorów przyjmujących i przetwarzających zgłoszenia oraz modyfikowanie i aktualizowanie programu Animal Helpera. Jesteśmy przekonani, że aplikacja uratuje potężne ilości zwierząt, lecz nie powstanie bez współfinansujących ten projekt ludzi dobrej woli. To proste i jednocześnie bardzo trudne do osiągnięcia – mówi Gebert. Obecnie twórcy aplikacji prowadzą zbiórkę środków na portalu zrzutka.pl, a także poszukują potencjalnych sponsorów w postaci firm i instytucji.
Nie tylko 112
Animal Helper to tak naprawdę każdy z nas. Każdy, któremu nie jest obojętny los zwierząt. Aplikacja, poza pełnieniem funkcji numeru 112 dla zwierząt, ma posiadać także wiele innych przydatnych funkcjonalności. – Użytkownik naszej aplikacji zyska nie tylko wiedzę, gdzie może zgłosić się z chorym czy rannym zwierzęciem, ale dowie się również, gdzie znajduje się najbliższe schronisko, lecznica czy hotel dla zwierząt. To też szereg wskazówek adopcyjnych, prawnych, szczepionkowych czy behawioralnych. Będzie miał wpływ na los zwierzęcia, któremu tu i teraz dzieje się krzywda. Jestem pewien, że dzięki aplikacji nie tylko będzie można przeciwdziałać już obecnym problemom, ale przede wszystkim z góry zapobiec wielu tragediom – wylicza Adam Van Bendler.
Utworzenie aplikacji niesie za sobą także wiele innych korzyści. Korzystnym i potrzebnym skutkiem ubocznym ma być także ukształtowanie współpracującego ze sobą prozwierzęcego społeczeństwa. – Chciałbym, żeby ludzie nie byli obojętni i żywo reagowali na krzywdę zwierząt. Nie chodzi tu tylko o karanie zwyrodnialców, ale przede wszystkim o edukowanie ludzi, że zwierzęta mają takie same prawo do godnego traktowania, jak my. Niestety, ludzka obojętność w tym zakresie wciąż jest widoczna gołym okiem. Widzę ile jest do poprawy, ale dostrzegam też gigantyczne światło w tunelu. Musimy tylko dotrzeć z naszą misją do świadomości ludzi w całym kraju. Ciężko pracujemy nad tym całym zespołem – wyjaśnia Bendler.
Idea, która łączy
Pomysł kiełkuje już od ponad roku i jest efektem wieloletniej współpracy obu Panów. – Wspólnie zastanawialiśmy się, co można zrobić, by usprawnić komunikację między podmiotami ratowniczymi w przypadku zagrożenia życia i zdrowia zwierząt. Szukaliśmy rozwiązania na skalę całego kraju, które zaangażuje nie tylko jednostki budżetowe i organizacje pozarządowe, ale również, a właściwie przede wszystkim, społeczeństwo. Tak powstała idea aplikacji Animal Helper – mówi Adam Van Bendler.
Obecnie problemów w zakresie powiadamiania o krzywdzie zwierząt jest całe mnóstwo. – Brak odpowiedniej instytucji, która kompleksowo zajmie się zgłoszeniami dotyczącymi niehumanitarnego traktowania zwierząt. Instytucji całodobowej, wyposażonej w narzędzia prawne oraz w zaplecze techniczne do udzielenia natychmiastowej, niezbędnej pierwszej pomocy, czy też w ośrodki rehabilitacji dla zwierząt – wylicza Paweł Gebert. – Obecnie w Polsce panuje odpowiedzialność zbiorowa w zakresie udzielania pomocy zwierzętom, gdzie obowiązki są podzielone na różne jednostki administracji państwowej i żadna z nich nie wypełnia w tym omawianym zakresie faktycznych potrzeb – zakończył. Aplikacja Animal Helper ma to zmienić.